Emily
Już ponad godzinę siedzę tutaj i wysłuchuje jaka to jestem
nieodpowiedzialna i niedojrzała. Ja?! Zaraz mnie szlak jasny trafi. Nic by się
przecież nie stało gdyby ten frajer, przepraszam Pan Profesor frajer bo niestety
tak trzeba mówić do nauczycieli, trzymał łapy przy sobie. To, że jest albo
raczej był wicedyrektorem nie dawało mu prawa żeby dobierać się do uczennic. Ktoś
w końcu musiał go przywołać do rozumu. Niestety padło to na mnie. Było to tak.
Kilka godzin wcześniej
-Emily Reed –powiedział Pan Benson, który prowadził zajęcia muzyczne, jeśli można
je tak nazwać. Całymi lekcjami przerabialiśmy życiorysy kompozytorów. Innym to
pasowało bo nic nie robiliśmy tylko
słuchaliśmy go ale ja chciałam śpiewać. Kocham to. Cholera wiedziałam! Zawsze
byłam przygotowana na każdą lekcję, a kiedy ten jeden raz nic nie umiałam
Profesor musiał mnie wziąć do odpowiedzi. No ale co miałam zrobić? Powoli
wstałam z krzesła i kierowałam się w stronę biurka nauczyciela. Chciałam jak
najbardziej przedłużyć tą chwilę niestety Benson to wyczuł i pogonił mnie.
-Dobrze Reed, powiedz mi, w którym roku Jan Sebastian Bach
ożenił się po raz pierwszy? –WTF! Co to ma wspólnego z muzyka? Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią ale postanowiłam odpuścić.Trudno jedna jedynka przecież nie wpłynie tak bardzo na moją średnią.
-Zawiodłem się na tobie. Zostaniesz chwilę po lekcji. -powiedział nauczyciel, a ja ze spuszczoną głową poszłam do ławki. Reszta lekcji minęła jak zwykle, czyli na omawianiu życiorysu kolejnego artysty. Gdy zadzwonił upragniony dzwonek wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy i wychodzić z sali. Ja również starałam się przejść niezauważona ale niestety mi to nie wyszło.
-Emily pozwól. -powiedział i kiwnął ręką żebym do niego podeszła.
-Tak Panie Profesorze. -powiedziałam niepewnie. Mężczyzna wstał z krzesła, podszedł i chwycił mnie w tali.
-Wiesz Emily, że ta jedynka obniży ci ocenę. Znam sposób żebyś przekonała mnie abym jej nie wpisywał. powiedział i ścisnął mój pośladek swoimi ohydnymi grubymi łapskami. O nie. Ja nie będę taka jak inne.
-Wie Pan chyba jednak niech mi pan wpiszę tą jedynkę. -mówiłam starając się wyrwać z obięć tego typa.
-Oj kotku, kiedy ja mówię, że masz coś zrobić to to robisz. Teraz bierz się do roboty. -powiedział i zaczął rozsuwać rozporek u swoich spodni. Dzięki temu puścił mnie. Nie czekając długo kopnęłam Bensona w krocze, a potem z całej siły uderzyłam go w twarz przez co stracił równowagę uderzając z hukiem o biurko.
Teraz
-Hej
-Cześć Em -powiedziała Angela. -Jak udało ci się urwać z domu? Myślałam, że masz szlaban. -mówiła dalej.
-Bo mam ale jak widać lekcje gimnastyki na coś się przydają. -odpowiedziałam brunetce. Dziewczyna spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
-To idziemy na dziką imprezę czy będziemy tak tutaj stać? -spytałam ją. An chwyciłam mnie za rękę i ruszyłyśmy w stronę domu, w którym odbywała się zabawa. Już z daleka słychać było głośną muzykę. Po chwili byłyśmy na miejscu. Od razu po przekroczeniu progu było czuć dym papierosowy i alkohol.
-O tak! -krzyknęłam i ruszyłyśmy z Angelą w stronę baru. Usiadłyśmy na obrotowych krzesłach i zamówiłyśmy drinka. Najpierw jednego potem drugiego...piątego. Po około dwóch godzinach byłyśmy nieźle wstawione. Postanowiłyśmy ruszyć na parkiet. Zgrabnie ruszałyśmy swoimi ciałami w rytm muzyki. W pewnym momencie do tańca przyłączył się jakiś koleś. Odwróciłam się do niego tyłem i niewiele myśląc zaczęłam kręcić tyłkiem, ocierając się przy tym o jego krocze. Poczułam jego dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się i ujrzałam wysokiego, bardzo przystojnego chłopaka z niebieskimi oczami. Muszę przyznać, że był całkiem niezły. Alkohol zawładnął moim ciałem przez co wspięłam się na palce, przybliżyłam usta do ucha chłopaka.
-Idziemy na górę? -spytałam. Chłopak nie był zdziwiony, a wręcz zadowolony. Chwycił moją dłoń i ruszyliśmy w stronę schodów, które prowadzą na piętro gdzie znajdują się sypialnie.
-Jestem Louis. -powiedział w międzyczasie.
-Emily. -odpowiedziałam.
Po znalezieniu wolnego pokoju zaczęliśmy się namiętnie całować i powoli zdejmować z siebie nawzajem kolejne części stroju.
-Ile masz lat? -spytała nagle chłopak.
-Czy to ważne? a ty? -tym razem ja spytałam między pocałunkami ledwo łapiąc oddech.
-22
Można powiedzieć, że na tym nasza konwersacja się zakończyła i przeszliśmy do rzeczy.
-Bo mam ale jak widać lekcje gimnastyki na coś się przydają. -odpowiedziałam brunetce. Dziewczyna spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
-To idziemy na dziką imprezę czy będziemy tak tutaj stać? -spytałam ją. An chwyciłam mnie za rękę i ruszyłyśmy w stronę domu, w którym odbywała się zabawa. Już z daleka słychać było głośną muzykę. Po chwili byłyśmy na miejscu. Od razu po przekroczeniu progu było czuć dym papierosowy i alkohol.
-O tak! -krzyknęłam i ruszyłyśmy z Angelą w stronę baru. Usiadłyśmy na obrotowych krzesłach i zamówiłyśmy drinka. Najpierw jednego potem drugiego...piątego. Po około dwóch godzinach byłyśmy nieźle wstawione. Postanowiłyśmy ruszyć na parkiet. Zgrabnie ruszałyśmy swoimi ciałami w rytm muzyki. W pewnym momencie do tańca przyłączył się jakiś koleś. Odwróciłam się do niego tyłem i niewiele myśląc zaczęłam kręcić tyłkiem, ocierając się przy tym o jego krocze. Poczułam jego dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się i ujrzałam wysokiego, bardzo przystojnego chłopaka z niebieskimi oczami. Muszę przyznać, że był całkiem niezły. Alkohol zawładnął moim ciałem przez co wspięłam się na palce, przybliżyłam usta do ucha chłopaka.
-Idziemy na górę? -spytałam. Chłopak nie był zdziwiony, a wręcz zadowolony. Chwycił moją dłoń i ruszyliśmy w stronę schodów, które prowadzą na piętro gdzie znajdują się sypialnie.
-Jestem Louis. -powiedział w międzyczasie.
-Emily. -odpowiedziałam.
Po znalezieniu wolnego pokoju zaczęliśmy się namiętnie całować i powoli zdejmować z siebie nawzajem kolejne części stroju.
-Ile masz lat? -spytała nagle chłopak.
-Czy to ważne? a ty? -tym razem ja spytałam między pocałunkami ledwo łapiąc oddech.
-22
Można powiedzieć, że na tym nasza konwersacja się zakończyła i przeszliśmy do rzeczy.