sobota, 26 lipca 2014

To niemożliwe


Emily
To nie mogła być prawda, przecież takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach.
To jakiś pieprzony sen, z którego zaraz obudzę się w moim kochanym, ciepłym łóżeczku przytulona do mięciutkiej podzuszki. Niestety nie było mi to dane. Ten koszmar ciągnął się nadal.
-Cholera -powiedziałam chyba ciut za głośno bo oczy wszystkich osób znajdujących się w sali w łącznie z piorunującym wzrokiem dyrektora i rozbawionym spojrzeniem Tomlinsona powędrowały na moją osobę. Em ty idiotko. Strzeliłam sobie pac-mana w myśli. 
-Panno Reed niech się pani wyraża -powiedział surowo dyrektor. Natychmiast oblałam się rumieńcem, który próbowałam ukryć spuszczając głowę i mówiąc ciche przepraszam. Dziwiło mnie jak spokojny był Louis, a może pan Tomlinson? Cholera w co ja się wpakowałam...
-To ja zostawiam Pana z tymi...ludźmi -powiedział dyrektor i wskazał na nas ręką po czym wyszedł. Nie mieliśmy zbyt dobrej opinii wśród nauczycieli. Po tym co zrobiłam ostatnio wcale nie jestem zaskoczona. W klasie było słychać podekscytowanie i piski żeńskiej części klasy. Nie dziwiłam im się w cale bo Louis był mega seksowny i pociągający. Grr... Em o czym ty myślisz? To twój nauczyciel -odezwał się ten uciążliwy głosik mojej podświadomości. Nie miało znaczenia to, że jeszcze w nocy się kochaliśmy. Jeśli można to tak nazwać bo była to raczej przygoda na jedną noc. Cudowną noc... Z zamyślenia wyrwał mnie ten melodyjny głos, który jeszcze dziś wypowiadał moje imię w taki sposób, że przechodził mnie dreszcz. 
-Witam, nazywam się Louis Tomlinson i będę waszym wychowawcą do powrotu pana profesora  Bensona. Swoją drogą może wy mi powiecie co się z nim stało? -spytał i usiadł na skraju biurka. Był ubrany w czarne rurki i obcisłą koszulkę z nadrukiem, która idealnie eksponowała jego mięśnie. Te ułożone w nieład włosy dodawały mu tajemniczego uroku. Nagle w klasie zapanował śmiech, a Caroline, czyli mój odwieczny wróg odezwała się.
-Niech pan spyta Emily -miałam ochotę wstać, podejść do niej i skrzywić jej tą wytapetowaną twarzyczkę ale jeszcze mogłabym sobie zrobić krzywdę. Szkoda ręki na taką szmatę. Znów byłam w centrum uwagi. Jak ja tego nienawidzę...Wiedziałam, że ten dzień będzie okropny ale nie myślałam, że aż tak. Wszyscy myśleli, że udawałam to, że tamten zbok chciał mnie zgwałcić. Nikt mi nigdy nie wierzy ale już przywykłam do tego. Zawsze mogłam liczyć tylko na An, o którą zaczęłam się martwić bo powinna napisać chociaż jednego pieprzonego sms'a, że nic jej nie jest.
-Wiec Emily może nam opowiesz co się stało? -spytał Lou. W mojej głowie już tworzyły się scenariusze jak wstaję z ławki, wyciągam broń i strzelam do niego. Plan morderstwa? O tak.
 

-Wydarzył się mały wypadek -odpowiedziałam nieśmiało i schowałam twarz w dłonie. Miałam już dość tej popapranej sytuacji. Gdy podniosłam wzrok zauważyłam, że z twarzy Louis'a zniknął ten piękny uśmiech, a w oczach widać było smutek i troska? Tak to chyba to, ale dlaczego? Może zrobiło mu się mnie szkoda. Pewnie tak.
-Dobrze... słuchajcie postanowiłem zorganizować koncert podczas, którego każdy z was zaśpiewa jakąś piosenkę. Próby będą odbywały się dwa razy w tygodniu hmm... może poniedziałki i czwartki? -spytał gestykulując ciągle rękoma. Swoją drogą zabawnie to wyglądało. Usłyszał tylko jęczenia uczniów na temat poniedziałku.
-Tak poniedziałek to zły pomysł -pokiwał potakująco głową -na kacu się ciężko śpiewa więc może wtorek?-wszyscy zaczęli się śmiać ze stwierdzenia Tomo i pokiwali głowami na tak. Mi nie było jednak do śmiechu bo to oznaczało dodatkowe kilka godzin dłużej z nim. Nie powiem, że miałabym coś przeciwko przebywania z nim ale gdyby ktoś dowiedział się o tym co stało się między nami on mógłby stracić pracę, a ja zapewne wyleciała bym z tej budy. Nie potrzebne mi było więcej kłopotów więc postanowiłam udawać, że nic między nami nigdy się nie wydarzyło. 
-Tutaj macie spis piosenek i proszę żebyście podzielili się na trzyosobowe grupy, każdej poświęcę po dwie godziny. Pierwsza grupa to Bob, Katrine i Bony. Druga to Cindy, Emily i...Angela. Kolejna... -przestałam słuchać bo cieszyłam się, że przydzielił mnie do mojej najlepszej przyjaciółki i do Cindy, którą już zdążyłam polubić. Pan-Jestem- Mega -Seksowny -Louis -Tomlinson zaczął rozdawać kartki. Już po chwili znajdował się przy mojej ławce. Położył na niej dwie kartki jedną dla mnie, a jedną dla An. Dziwnie się przy tym uśmiechał ale nie zwróciłam na to większej uwagi tylko przewróciłam kartki aby zobaczyć repertuar i wybrać coś dla siebie. Odwróciłam stronę i to co zobaczyłam zbiło mnie z tropu.



Louis
Bardzo stresowałem się nową pracą tym bardziej, że bardzo długo nie było mnie w moim rodzinnym mieście.  Byłem zadowolony bo dzień rozpoczął się bardzo udanie. Miałem dobry humor po cudownie spędzonej nocy z... Melody? Nie nie, to była Emily. No co? Każdemu mogą pomylić się imiona. Swoją drogą Melody była całkiem niezła. Ranek przebiegł też spokojny aż do czasu gdy wszedłem do klasy, w której miałem być wychowawcą. Od razu rzuciła mi się w oczy moja siostra i Emily. O kurwa... 


Ale nie mogłem panikować musiałem zachować kamienną twarz i spokój bo inaczej mógłby się ktoś domyślić. No ale w sumie kto by się domyślił, że nowy nauczyciel i uczennica spotkali się na imprezie i przespali się ze sobą, a potem okazało się, że on będzie ją uczył? Sam bym w to wcześniej nie uwierzył ale teraz...Nie mogę stracić tej roboty przez jakąś blondi. Jest niezła ale nie rzucę dla niej wszystkiego. Wiedziałem, że muszę z nią porozmawiać. Gdy spytałem co się stało z poprzedni nauczycielem widziałem, że zrobiło jej się przykro i nie wiem czemu miałem ochotę ją przytulić. To do mnie nie podobne. Zawsze gdy zaliczę jakąś laskę zostawiałem ją i zapominałem ale z Em było inaczej. Było w niej coś wyjątkowego. Gdy rozdawałem kartki na tej, którą miała dostać ona napisałem...

_________________________________________________
Witajcie, po długiej przerwie pojawił się rozdział 3. Jak wam się podoba? Chciałabym was poinformować, że został dodany nowy bohater więc serdecznie zapraszam do zakładki bohaterowie.

wtorek, 6 maja 2014

Ale przecież tutaj mieszka Cindy

Emilly
Niechętnie otworzyłam oczy i od razu tego pożałowałam. Oślepiały mnie promienie słońca wpadające przez okno. Jakby tego było mało cholernie bolała mnie głowa i strasznie chciało mi się pić. Taa...kac.  Zajebiście. Postanowiłam, wstać i iść po wodę. Podparłam się na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Cholera! Gdzie ja jestem! -pomyślałam. Całkowita pustka w głowie. Moje serce stanęło, kiedy zobaczyłam, że obok mnie leży jakiś mężczyzna. Nie powiem bo był całkiem niezły. Wyglądał na dwadzieścia parę lat.  Nic nie pamiętałam. Moje przemyślenia przerwał nieznajomy.
- Hej -powiedział zachrypniętym głosem. Był taki seksowny w potarganych włosach. Dodatkowo miał odkryty tors, na którym widniało wiele tatuaży.
-Cześć -odpowiedziałam szybko. -Co się wczoraj stało? -spytałam. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się znacząco. Usiadłam opierając się plecami o ścianę i czekałam na odpowiedź. -Nic nie pamiętasz?
Po chwili chłopak zbliżył się do mnie i delikatnie pocałował mnie w ramię potem szyję. Pocałunkami dotarł do mojego ucha po czym przygryzł jego płatek. Rozpływałam się czując jego usta na swojej skórze. Byłam zbyt oszołomiona tym wszystkim żeby jakoś zareagować więc bez problemu poddawałam się chłopakowi. Chwila moment...chłopakowi czy mężczyźnie? Cholera! przespałam się z....facetem, o którym kompletnie nic nie wiem.
-Kotku byłaś boska -wychrypiał do mojego ucha. Zrobił to takim seksownie, że miałam ochotę się tam na niego rzucić. Nawet nie wiem jakim sposobem obrócił nas tak, że teraz siedziałam na nim okrakiem. O nie nie nie...
-Nie znam Cię. Nic o tobie nie wiem. -powiedziałam zdecydowanie. Nie wiem dlaczego ale pomimo, że go nie znałam to już nie lubiłam.
-Oj misiu wczoraj ci to nie przeszkadzało -odpowiedział i chciał mnie pocałować ale odsunęłam się. Chciałam wstać i się ubrać ale nie chciałam mu się pokazywać naga chociaż...i tak już widział moje ciało. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Kątem oka spoglądałam na chłopaka leżącego w łóżku. Widziałam, że przygląda się każdemu mojemu ruchowi. Ubrałam się najszybciej jak potrafiłam i postanowiłam prysznic wziąć na spokojnie w domu bo kto wie do czego ten facet jest zdolny. Usiadłam na krańcu łóżka żeby jeszcze założyć moje szpilki. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi, w których stał już gotowy ON.
-Chodź odwiozę cię -powiedział z uśmiechem. O rany ale on ma śliczny uśmiech.... stop! to była przygoda na jedną noc. Już nigdy się nie spotkacie. -miałam zmieszane myśli. Nie sprzeciwiałam się jednak i ruszyłam. Spokojnie zeszliśmy schodami mijając leżące puste butelki po piwie.
-Niezła imprezka -powiedziałam do siebie. W salonie dostrzegłam Cam tulącą się do jakiegoś faceta. Nie mogłam jej tam zostawić więc skierowałam się w stronę pokoju ale mój towarzysz mnie powstrzymał.
-Niech śpi, ten facet to Alex. Spokojnie nic jej nie zrobi -uspokoił mnie troszkę. Nie wiem czemu ale ufałam mu.
-Dobrze, pośpieszmy się bo nie mogę się spóźnić do szkoły. O cholera, która jest właściwie godzina? -spytałam. Chłopak popatrzył na zegarek i lekko się skrzywił. Wiedziałam, że nie jest dobrze. Spojrzałam na niego wyczekując odpowiedzi.
-7.20
-Cholera! Droga do mojego domu zajmie 15 minut, do szkoły 30 i jeszcze przebrać się i...grr...nie zdążę. -mówiłam zdenerwowana.
-Spokojnie, posłuchaj mieszkam 5 minut drogi stąd, mam siostrę mniej więcej chyba w twoim wieku więc może ci pożyczyć jakieś ciuchy, a podręczniki możesz przecież pożyczyć od kogoś. -zaproponował. To w sumie najlepsze rozwiązanie w tej chwili więc tylko potakująco poruszyłam głową i już po chwili byliśmy w drodze do JEGO domu. Miałam tak wiele pytań ale wybrałam tylko te najważniejsze. Osobnik siedzący obok mnie chyba  dostrzegł, że mu się przyglądam bo szeroko się uśmiechnął i oblizał usta. Zrobił to tak seksownie, że...STOP. Nie było tematu.
-Długo masz zamiar się tak gapić? Może masz na nie ochotę? -spytał, a mogę przysiąc, że moje policzki momentalnie zrobiły się purpurowe. Chcąc je ukryć odwróciłam głowę w stronę okna i przyglądałam się ludziom chodzącym chodnikiem. W pewnym momencie samochód zatrzymał się, a ja postrzegłam, że stoimy przed domem Cindy Blake, dziewczyny z mojej klasy, z której wszyscy się śmieją. Spojrzałam na niego pytająco i spytałam.
-Co my tu robimy?
-Tutaj mieszkam. -odpowiedział z uśmiechem
-Ale przecież tutaj mieszka Cindy
-Tak to moja siostra -powiedział i wyszedł z auta. Okrążył samochód i jak prawdziwy dżentelmen otworzył drzwi z mojej strony. Wciąż oszołomiona opuściłam pojazd i rozejrzałam się po okolicy. Wszyscy wiedzieli, że rodzina Blake jest bardzo bogata. Zdziwił mnie jedynie fakt, że mają oni syna i to TAKIEGO syna. Chłopak zamknął drzwi i podał mi rękę, którą bez wahania chwyciłam i ruszyliśmy w stronę budynku. Oj trzeba przyznać, że był to dom marzeń każdego człowieka. Prawdziwa willa.
Już po przekroczeniu progu nie mogłam nacieszyć oczu. Wnętrze było piękne. Całkowicie różniło się od mojego mieszkania. Tutaj było tak przestrzennie i nowocześnie, a u mnie ciemno i ponuro. Skąd oni mają tyle kasy? -pomyślałam. 
-Cindy! -zawołam chłopak. Już po chwili zobaczyłam zbiegającą po schodach brunetkę. Rany jacy oni są do siebie podobni- pomyślałam.
-Louis gdzieś ty... -przerwała gdy mnie zobaczyła.
-Emily?-spytała z niedowierzaniem. -Co ty tutaj robisz?
-No...em... -nie wiedziałam co mam powiedzieć. Na szczęście Louis? Tak Louis widząc moje zmieszanie odezwał się.
-Pogadamy później Cindy. Teraz mogłabyś pożyczyć Emily jakieś ubrania? -spytał ale to było raczej stwierdzenie. Brunetka tylko kiwnęła ręką żebym poszła za nią.

*

-Wybierz sobie coś -powiedziała przyjaźnie. Nie znałam jej zbyt dobrze ale wydawała się bardzo miła. Uśmiechnęłam się do dziewczyny i otworzyłam szafę to co zobaczyłam było dla mnie szokiem. Miała tyle wspaniałych ubrań, a ubierała się hmm...fatalnie. Nie chciałam nic mówić więc wybrałam zestaw, który najbardziej przypadł mi do gustu. Cindy wskazała mi drogę do łazienki i już po około 20 minutach byłam gotowa. Zbiegłam szybko na parter gdzie czekali już oboje. Chłopak spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął co odwzajemniłam. 
-Kochana wyglądasz świetnie prawda Lou? -powiedziała i klasnęła z radości w dłonie. W szkole była zawsze smutna i cicha, a tutaj? Całkiem inna dziewczyna.


-Co? -spytał chłopak jakby wyrwany z jakiegoś transu. Cicho zachichotałam na jego reakcję.  -Chodźcie bo się spóźnicie -powiedział speszony i otworzył drzwi i wszyscy wyszliśmy z budynku. Już po chwili byliśmy w drodze do szkoły. Panowała niezręczna cisza, którą postanowiła przerwać Cindy.
-Więc skąd się znacie?
-Nie interesuj się siostra. -powiedział i wciąż skupiony na drodze zaczął targać jej włosy na co dziewczyna pisnęła, a ja cicho się zaśmiałam.
-To gdzie chodzicie do szkoły? -spytał. Co? To on nie wie gdzie chodzi jego siostra? -pomyślałam.
-Tutaj nas wysadź -nagle odezwała się. Zatrzymaliśmy się przy sąsiedniej szkole co mnie troszkę zdziwiło ale nie sprzeciwiałam się, grzecznie podziękowałam chłopakowi i wyszłyśmy z auta. Louis odjechał, a ja spojrzałam pytająco na Cindy. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i wzięła głęboki wdech.


-Dziś widziałam Lou pierwszy raz od kilku lat. Po powrocie czeka nas długa rozmowa ale teraz musimy się pośpieszyć bo się spóźnimy.

*

Rozglądałam się po klasie w poszukiwaniu Cam ale niestety nie gdzie jej nie dostrzegłam więc postanowiłam do niej zadzwonić. Na szczęście nauczyciela nie było jeszcze w klasie, a swoją drogą dziś mamy mieć z nowym profesorkiem, który w dodatku ma być moim wychowawcą w zastępstwie za tamtego dupka. Założę się, że  to jakiś stary zgred, który będzie nas uczył śpiewać w chórkach. Wszyscy nagle ucichli, a ich oczy włącznie z moimi powędrowały w stronę drzwi, w których stał dyrektor z nowym nauczycielem. Moje zdziwienie i za razem przerażenie nie miało granic. Potrafiłam powiedzieć tylko jedno słowo.
-Cholera


_____________________________________________________________
I jest rozdział 2 :) Osobiście średnio mi się podoba ale cóż brak weny. Przepraszam również, że tak późno go dodaję. No nic nie zatrzymuję was dłużej i proszę o komki :))

wtorek, 4 lutego 2014

Oj kotku, kiedy ja mówię, że masz coś zrobić to to robisz.


Emily
Już ponad godzinę siedzę tutaj i wysłuchuje jaka to jestem nieodpowiedzialna i niedojrzała. Ja?! Zaraz mnie szlak jasny trafi. Nic by się przecież nie stało gdyby ten frajer, przepraszam Pan Profesor frajer bo niestety tak trzeba mówić do nauczycieli, trzymał łapy przy sobie. To, że jest albo raczej był wicedyrektorem nie dawało mu prawa żeby dobierać się do uczennic. Ktoś w końcu musiał go przywołać do rozumu. Niestety padło to na mnie. Było to tak.

Kilka godzin wcześniej
-Emily Reed –powiedział Pan Benson,  który prowadził zajęcia muzyczne, jeśli można je tak nazwać. Całymi lekcjami przerabialiśmy życiorysy kompozytorów. Innym to pasowało bo nic nie robiliśmy tylko  słuchaliśmy go ale ja chciałam śpiewać. Kocham to. Cholera wiedziałam! Zawsze byłam przygotowana na każdą lekcję, a kiedy ten jeden raz nic nie umiałam Profesor musiał mnie wziąć do odpowiedzi. No ale co miałam zrobić? Powoli wstałam z krzesła i kierowałam się w stronę biurka nauczyciela. Chciałam jak najbardziej przedłużyć tą chwilę niestety Benson to wyczuł i pogonił mnie.
-Dobrze Reed, powiedz mi, w którym roku Jan Sebastian Bach ożenił się po raz pierwszy? –WTF! Co to ma wspólnego z muzyka? Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią ale postanowiłam odpuścić.Trudno jedna jedynka przecież nie wpłynie tak bardzo na moją średnią.
-Zawiodłem się na tobie. Zostaniesz chwilę po lekcji. -powiedział nauczyciel, a ja ze spuszczoną głową poszłam do ławki. Reszta lekcji minęła jak zwykle, czyli na omawianiu życiorysu kolejnego artysty. Gdy zadzwonił upragniony dzwonek wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy i wychodzić z sali. Ja również starałam się przejść niezauważona ale niestety mi to nie wyszło.
-Emily pozwól. -powiedział i kiwnął ręką żebym do niego podeszła.
-Tak Panie Profesorze. -powiedziałam niepewnie. Mężczyzna wstał z krzesła, podszedł i chwycił mnie w tali.
-Wiesz Emily, że ta jedynka obniży ci ocenę. Znam sposób żebyś przekonała mnie abym jej nie wpisywał. powiedział i ścisnął mój pośladek swoimi ohydnymi grubymi łapskami. O nie. Ja nie będę taka jak inne.
-Wie Pan chyba jednak niech mi pan wpiszę tą jedynkę. -mówiłam starając się wyrwać z obięć tego typa.
-Oj kotku, kiedy ja mówię, że masz coś zrobić to to robisz. Teraz bierz się do roboty. -powiedział i zaczął rozsuwać rozporek u swoich spodni. Dzięki temu puścił mnie. Nie czekając długo kopnęłam Bensona w krocze, a potem z całej siły uderzyłam go w twarz przez co stracił równowagę uderzając z hukiem o biurko.

 Teraz
-Hej
-Cześć Em -powiedziała Angela. -Jak udało ci się urwać z domu? Myślałam, że masz szlaban. -mówiła dalej.
-Bo mam ale jak widać lekcje gimnastyki na coś się przydają. -odpowiedziałam brunetce. Dziewczyna spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
-To idziemy na dziką imprezę czy będziemy tak tutaj stać? -spytałam ją. An chwyciłam mnie za rękę i ruszyłyśmy w stronę domu, w którym odbywała się zabawa. Już z daleka słychać było głośną muzykę. Po chwili byłyśmy na miejscu. Od razu po przekroczeniu progu było czuć dym papierosowy i alkohol.
-O tak! -krzyknęłam i ruszyłyśmy z Angelą w stronę baru. Usiadłyśmy na obrotowych krzesłach i zamówiłyśmy drinka. Najpierw jednego potem drugiego...piątego. Po około dwóch godzinach byłyśmy nieźle wstawione. Postanowiłyśmy ruszyć na parkiet. Zgrabnie ruszałyśmy swoimi ciałami w rytm muzyki. W pewnym momencie do tańca przyłączył się jakiś koleś. Odwróciłam się do niego tyłem i niewiele myśląc zaczęłam kręcić tyłkiem, ocierając się przy tym o jego krocze. Poczułam jego dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się i ujrzałam wysokiego, bardzo przystojnego chłopaka z niebieskimi oczami. Muszę przyznać, że był całkiem niezły. Alkohol zawładnął moim ciałem przez co wspięłam się na palce, przybliżyłam usta do ucha chłopaka.
-Idziemy na górę? -spytałam. Chłopak nie był zdziwiony, a wręcz zadowolony. Chwycił moją dłoń i ruszyliśmy w stronę schodów, które prowadzą na piętro gdzie znajdują się sypialnie.
-Jestem Louis. -powiedział  w międzyczasie.
-Emily. -odpowiedziałam.
Po znalezieniu wolnego pokoju zaczęliśmy się namiętnie całować i powoli zdejmować z siebie nawzajem kolejne części stroju.
-Ile masz lat? -spytała nagle chłopak.
-Czy to ważne? a ty? -tym razem ja spytałam między pocałunkami ledwo łapiąc oddech.
-22
Można powiedzieć, że na tym nasza konwersacja się zakończyła i przeszliśmy do rzeczy.

____________________________________________________
Pierwszy rozdział zakończony. Jak wam się podoba? Piszcie śmiało co sądzicie ;)
Kolejny rozdziały będą dłuższe :)