Emily
To nie mogła być prawda, przecież takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach.
To jakiś pieprzony sen, z którego zaraz obudzę się w moim kochanym, ciepłym łóżeczku przytulona do mięciutkiej podzuszki. Niestety nie było mi to dane. Ten koszmar ciągnął się nadal.
-Cholera -powiedziałam chyba ciut za głośno bo oczy wszystkich osób znajdujących się w sali w łącznie z piorunującym wzrokiem dyrektora i rozbawionym spojrzeniem Tomlinsona powędrowały na moją osobę. Em ty idiotko. Strzeliłam sobie pac-mana w myśli.
-Panno Reed niech się pani wyraża -powiedział surowo dyrektor. Natychmiast oblałam się rumieńcem, który próbowałam ukryć spuszczając głowę i mówiąc ciche przepraszam. Dziwiło mnie jak spokojny był Louis, a może pan Tomlinson? Cholera w co ja się wpakowałam...
-To ja zostawiam Pana z tymi...ludźmi -powiedział dyrektor i wskazał na nas ręką po czym wyszedł. Nie mieliśmy zbyt dobrej opinii wśród nauczycieli. Po tym co zrobiłam ostatnio wcale nie jestem zaskoczona. W klasie było słychać podekscytowanie i piski żeńskiej części klasy. Nie dziwiłam im się w cale bo Louis był mega seksowny i pociągający. Grr... Em o czym ty myślisz? To twój nauczyciel -odezwał się ten uciążliwy głosik mojej podświadomości. Nie miało znaczenia to, że jeszcze w nocy się kochaliśmy. Jeśli można to tak nazwać bo była to raczej przygoda na jedną noc. Cudowną noc... Z zamyślenia wyrwał mnie ten melodyjny głos, który jeszcze dziś wypowiadał moje imię w taki sposób, że przechodził mnie dreszcz.
-Witam, nazywam się Louis Tomlinson i będę waszym wychowawcą do powrotu pana profesora Bensona. Swoją drogą może wy mi powiecie co się z nim stało? -spytał i usiadł na skraju biurka. Był ubrany w czarne rurki i obcisłą koszulkę z nadrukiem, która idealnie eksponowała jego mięśnie. Te ułożone w nieład włosy dodawały mu tajemniczego uroku. Nagle w klasie zapanował śmiech, a Caroline, czyli mój odwieczny wróg odezwała się.
-Niech pan spyta Emily -miałam ochotę wstać, podejść do niej i skrzywić jej tą wytapetowaną twarzyczkę ale jeszcze mogłabym sobie zrobić krzywdę. Szkoda ręki na taką szmatę. Znów byłam w centrum uwagi. Jak ja tego nienawidzę...Wiedziałam, że ten dzień będzie okropny ale nie myślałam, że aż tak. Wszyscy myśleli, że udawałam to, że tamten zbok chciał mnie zgwałcić. Nikt mi nigdy nie wierzy ale już przywykłam do tego. Zawsze mogłam liczyć tylko na An, o którą zaczęłam się martwić bo powinna napisać chociaż jednego pieprzonego sms'a, że nic jej nie jest.-Wiec Emily może nam opowiesz co się stało? -spytał Lou. W mojej głowie już tworzyły się scenariusze jak wstaję z ławki, wyciągam broń i strzelam do niego. Plan morderstwa? O tak.
-Wydarzył się mały wypadek -odpowiedziałam nieśmiało i schowałam twarz w dłonie. Miałam już dość tej popapranej sytuacji. Gdy podniosłam wzrok zauważyłam, że z twarzy Louis'a zniknął ten piękny uśmiech, a w oczach widać było smutek i troska? Tak to chyba to, ale dlaczego? Może zrobiło mu się mnie szkoda. Pewnie tak.
-Dobrze... słuchajcie postanowiłem zorganizować koncert podczas, którego każdy z was zaśpiewa jakąś piosenkę. Próby będą odbywały się dwa razy w tygodniu hmm... może poniedziałki i czwartki? -spytał gestykulując ciągle rękoma. Swoją drogą zabawnie to wyglądało. Usłyszał tylko jęczenia uczniów na temat poniedziałku.
-Tak poniedziałek to zły pomysł -pokiwał potakująco głową -na kacu się ciężko śpiewa więc może wtorek?-wszyscy zaczęli się śmiać ze stwierdzenia Tomo i pokiwali głowami na tak. Mi nie było jednak do śmiechu bo to oznaczało dodatkowe kilka godzin dłużej z nim. Nie powiem, że miałabym coś przeciwko przebywania z nim ale gdyby ktoś dowiedział się o tym co stało się między nami on mógłby stracić pracę, a ja zapewne wyleciała bym z tej budy. Nie potrzebne mi było więcej kłopotów więc postanowiłam udawać, że nic między nami nigdy się nie wydarzyło.
-Tutaj macie spis piosenek i proszę żebyście podzielili się na trzyosobowe grupy, każdej poświęcę po dwie godziny. Pierwsza grupa to Bob, Katrine i Bony. Druga to Cindy, Emily i...Angela. Kolejna... -przestałam słuchać bo cieszyłam się, że przydzielił mnie do mojej najlepszej przyjaciółki i do Cindy, którą już zdążyłam polubić. Pan-Jestem- Mega -Seksowny -Louis -Tomlinson zaczął rozdawać kartki. Już po chwili znajdował się przy mojej ławce. Położył na niej dwie kartki jedną dla mnie, a jedną dla An. Dziwnie się przy tym uśmiechał ale nie zwróciłam na to większej uwagi tylko przewróciłam kartki aby zobaczyć repertuar i wybrać coś dla siebie. Odwróciłam stronę i to co zobaczyłam zbiło mnie z tropu.
Louis
Bardzo stresowałem się nową pracą tym bardziej, że bardzo długo nie było mnie w moim rodzinnym mieście. Byłem zadowolony bo dzień rozpoczął się bardzo udanie. Miałem dobry humor po cudownie spędzonej nocy z... Melody? Nie nie, to była Emily. No co? Każdemu mogą pomylić się imiona. Swoją drogą Melody była całkiem niezła. Ranek przebiegł też spokojny aż do czasu gdy wszedłem do klasy, w której miałem być wychowawcą. Od razu rzuciła mi się w oczy moja siostra i Emily. O kurwa... Ale nie mogłem panikować musiałem zachować kamienną twarz i spokój bo inaczej mógłby się ktoś domyślić. No ale w sumie kto by się domyślił, że nowy nauczyciel i uczennica spotkali się na imprezie i przespali się ze sobą, a potem okazało się, że on będzie ją uczył? Sam bym w to wcześniej nie uwierzył ale teraz...Nie mogę stracić tej roboty przez jakąś blondi. Jest niezła ale nie rzucę dla niej wszystkiego. Wiedziałem, że muszę z nią porozmawiać. Gdy spytałem co się stało z poprzedni nauczycielem widziałem, że zrobiło jej się przykro i nie wiem czemu miałem ochotę ją przytulić. To do mnie nie podobne. Zawsze gdy zaliczę jakąś laskę zostawiałem ją i zapominałem ale z Em było inaczej. Było w niej coś wyjątkowego. Gdy rozdawałem kartki na tej, którą miała dostać ona napisałem...
_________________________________________________
Witajcie, po długiej przerwie pojawił się rozdział 3. Jak wam się podoba? Chciałabym was poinformować, że został dodany nowy bohater więc serdecznie zapraszam do zakładki bohaterowie.